Dlaczego Transcience?

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Prometeusz » 13 lutego 2018, o 19:38

Już od paru ładnych lat jestem fanem Transerfingu. Jest to złożona w jeden system wiedza, która zgadza się z tym czego doświadczam i z prawidłowościami, które rozpoznaje w świecie. Świadome, bądź nie używanie tego pomaga ludziom organizować i zarządzać własnym życiem. Uważam, że wszyscy w jakiś sposób jesteśmy transerferami - kołyszemy się na falach losu i próbujemy na ich grzbiecie przemieścić się w upragnione miejsca, a przy tym czerpać z tego frajdę. Sęk w tym, że jedni są w tym skuteczni, a inni wręcz wcale. Jedni walczą z prądem, a inni śmigają będąc przez niego niesionym.

Jest duża przyjemność w dzieleniu się wiedzą radosną i pożyteczną. W przypadku Transerfingu jest z tym jednak pewien problem. Vadim Zeland, autor książek o Transerfingu swoją twórczość skierował głównie do ludzi zainteresowanych ezoteryką. Dostosował pod to swój język, a wszystko ubrał w trochę zawoalowaną szatę. Kiedy ktoś się pyta co to jest ten Transerfing i z czym to się je, przeważnie jest odsyłany do tomów, gdzie w 10 sztukach rozwodniona i zapętlona jest teoria. Ciężko mi jest osobie, która nie miała z tym żadnego kontaktu wytłumaczyć o co w tym chodzi i dlaczego warto się tym zainteresować. Nie ułatwia tego ezoteryczny charakter i marketingowa narracja (np. stosowanie szumnych nazw jak "psychologia kwantowa"). Owszem niektórych to przyciąga, ale innych może to odrzucać, a jeszcze mniejszej liczbie osób udaje się to ogarnąć swoim pojmowaniem. Zdarzały się przypadki, że po przeczytaniu 4 lub innej ilości tomów osoby dalej nie wiedziały co z tym zrobić.

Po takim wstępie... (patrz poniżej)

Transerfing to jednocześnie nazwa teorii i technik przedstawionych w serii Vadima Zelanda. Otwierają one zaczarowane drzwi do świata, w którym czeka Cię zderzenie z bardzo dziwnymi i niecodziennymi rzeczami. Autor odkrywa przed czytelnikami fascynujące prawa rządzące wszechświatem. Dzięki ich poznaniu, po przyswojeniu sobie wskazówek zawartych w książkach, możliwe staje się kierowanie rzeczywistością. I celu się tu nie osiąga, dokonując nadludzkich wysiłków – cel urzeczywistnia się przeważnie sam. Ostatnio tematykę omawianą w książce zaczęto na Wschodzie nazywać „psychologią kwantową”. [link do źródła]

...można dojść do wniosku, że ktoś znowu próbuje nam wcisnąć bull shit, "magiczne-życzeniowe myślenie", a tak w ogóle jak to miałoby działać i dlaczego mamy w to uwierzyć?

Tak o to narodziła się w mojej głowie idea TRANSCIENCE. Nawiasem mówiąc możemy to tłumaczyć jako "Transnauka", ale o rozszyfrowaniu znaczenia nazwy opowiem kiedy indziej. ;-) Jest to taki Transerfing 2.0, system do którego będę mógł się odwoływać przekazując to co wartościowe bez problemu przedstawionego wyżej, bez popadania w niejasności i ciągłych prób przetłumaczenia tego co Zeland miał na myśli. Jest to Transerfing widziany moimi oczyma i osadzony w kontekście konkretu, rzeczy, które już udowodniły swoją skuteczność, a przynajmniej jest szansa, że łatwiej będzie przejść z górnolotnego "naginania rzeczywistości" do zastosowania praktycznych strategii.

Odpowiedzieliśmy sobie na pytanie dlaczego Transciens powstało, teraz odpowiedzmy sobie na pytanie dlaczego poznawać i wprowadzać go w życie. Skorzystam z analogii. Czym różni się surfowanie czy windserfing od dryfowania na kłodzie i wiosłowania kończynami? Różni się tym, że poprzez głębokie zrozumienie mechanizmów działania wiatru, wody, fali, tarcia/ślizgu poruszamy się szybciej, zużywamy dużo mniej energii, zyskujemy dużo większą kontrolę i możemy czerpać radość oraz satysfakcje z samego procesu płynięcia. Głębokie poznanie zasad, czyli NAUKA daje nam możliwości, których bez tego nie mieliśmy. Spójrzmy na poniższe obrazki.

Obrazek

Obrazek

Nie przedstawiają one całej historii związanej z mechaniką zastosowaną w windserfingu, a ja być może nie wytłumaczę tego zbyt precyzyjnie. Widzimy jednak, że ruch do przodu jest możliwy, dzięki włożeniu nauki w kształt tego "pojazdu" i techniki jego użytkowania. Pierwsza ilustracja przedstawia w jaki sposób powstaje napęd. Wiatr niosący powietrze zostaje rozdzielony przez żagiel na dwie części. Przepływ z jednej strony jest akcelerowany i powstaje strefa zmniejszonego ciśnienia, wiatr przepływa po żaglu. Z drugiej strony wiatr najpierw naciska na żagiel pchając go (na obrazku) w dół, a sam żagiel wypycha powietrze w górę. Wykorzystywana jest siła nośna taka sama jak gdy wystawisz rękę za okno jadącego samochodu tak, że mały palec jest na dole z tyłu, a kciuk u góry z przodu - odczujesz jak Ci się ręka unosi. Lub jaka występuje w skrzydłach samolotu podczas wznoszenia się. Druga ilustracja pokazuje dlaczego deska porusza się do przodu, a nie w kierunku nacisku wiatru. Dzieje się dlatego, że istnieje opór pochodzący od zanurzonej część deski w relacji do ruchu bocznego wywołanego ciśnieniem wiatru. Wektor wypadkowy siły daje kierunek do przodu.

My stosując Transcience tworzymy z siebie taki stateczek, który porusza się się sprawnie do przodu, w kierunku naszych celów. W tym momencie nie będę silił się by analogie dopasować, co jest deską, wiatrem i żaglem, a co kłodą i machaniem kończynami. Chodzi jednak o to, że istnieje w naszej "percepcji", naszych uczuciach i myślach, w naszych sposobach działania siła o którą się nie podejrzewaliśmy, a w samym świecie wydaje się istnieć czynnik o którym się normalnie nie mówi, a który pozwala realizować siłę naszym zamiarom. My tutaj uczymy się z tego korzystać.

Jeśli dla kogoś windsurfing jest zbyt odległą analogią to mam kolejną, choć też związaną z wodą - pływanie kraulem. Przy tradycyjnych sposobach nauczania opartych na nieefektywnych, trudnych i nie zawsze zrozumiałych ćwiczeniach, nie tyle jesteś uczony, co sam po ciężkiej walce i niezliczonych basenach z deską dochodzisz do tego jak się pływa, albo i nie... Istnieje jednak metoda, której fundamentem jest głębokie zrozumienie mechaniki pływania kraulem oraz budowa poczucia równowagi i relaksu w wodzie. Dzięki tym cechom wykonywane ćwiczenia nie są trudne oraz stresujące i wprost prowadzą do przyjemnego i efektywnego pływania od razu w jego najdoskonalszej formie. Poszczególne sekwencje ruchu kraulowego zostały podzielone na mniejsze fragmenty, które wprowadzane stopniowo w sposób bezstresowy i trwały zapisują się w Twojej pamięci ruchowej. Dzięki temu bardzo szybko osiągasz efekty i bez problemu łączysz ze sobą wszystkie elementy w całość. Metoda jest tak doskonała, że możliwe jest nauczenie się pływania kraulem w przeciągu jednego weekendu.

Przy pomocy tej techniki w wieku 31 lat uczył się pływania Tim Ferris (popularny przedsiębiorca i mentor, autor książek) i dzięki niej mógł łatwo przezwyciężyć lęk przed wodą, którego nabawił się mając 7 lat podczas obozu letniego, gdzie został podtopiony przez starszego kolegę. Podkreśla on mówiąc o swoim doświadczeniu (co nazywa "sztuką rozbierania strachu na czynniki pierwsze"), że konieczne jest poznanie zasad, gdyż często blokadą w odniesieniu sukcesu są błędne lub niesprawdzone założenia. Sam próbował wielu rzeczy (zauważając, że rzadko kiedy sami pływacy potrafią uczyć pływania, co ja tłumaczę posiadaniem nieświadomej kompetencji) zanim został naprowadzony na odpowiednią metodę, która zaczyna się od przeanalizowania biomechaniki. Koniec końców okazało się kilka rzeczy. Po pierwsze nie trzeba tworzyć jakiegoś specjalnego napędu siłą nóg wkładając w ich wymachiwanie energie. Tylko 3% energii z nóg zużywane jest na ruch do przodu. Po drugie nie trzeba też utrzymywać się cały czas na wodzie, ciało powinno być lekko zanurzone, jest ono gęstsze od wody więc i tak się w 95% zanurzy. Po trzecie nie pływa się na brzuchu, blisko powierzchni, jak się zwykle sądzi, ale obracając się w aerodynamicznym ułożeniu, z prawej strony na lewą, utrzymując tę pozycję jak najdłużej. Poznanie tego i kilku następnych drobnych, ale istotnych wskazówek pozwoliło mu w basenie na dystansie 18 metrów zejść z 21 ruchów do 11, w ciągu dwóch sesji, bez trenera, bez kamery. Teraz uwielbia pływać i zapewnia, że zapoznanie z tą metodą i jej wskazówkami pozwoliłyby Tobie powtórzyć jego sukces.

Każdy z nas w swoim życiu płynie przez własny tzw. "tunnel rzeczywistości" lub jak to jest nazwane w Transerfingu "warstwę świata". Jak ostatnie badania pokazują wcale nie tworzymy swojego zmysłowego doświadczenia na podstawie bodźców. My halucynujemy rzeczywistość, bodźce są tylko by trzymać te halucynacje w pewnych ramach pozwalających nam nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Zatem rzeczywistość materialna jest tylko jednym elementem, jednym czynnikiem z wielu odpowiadających za jakość naszego doświadczenia. Większość jest w naszym wnętrzu. Nie ważne jak na to spojrzysz Twoje wnętrze będzie wywierało wpływ na to jak potoczą się Twoje "koleje losu". Jeśli chcesz dowiedzieć się jak to wszystko działa i jak to wykorzystać w życiu, mieć metodę, która ułatwi Ci na satysfakcjonujące poruszanie się naprzód w kierunku celów... To śledź projekt TRANSCIENCE, a najlepiej weź w nim udział. Możemy się uczyć od siebie nawzajem. :ok

... a na psychologie kwantową przyjdzie jeszcze czas. ;-) :aniol :czytaj

Louii
Posty: 25
Rejestracja: 18 lutego 2018, o 18:08
Reputacja: 1
Płeć: K
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Louii » 19 lutego 2018, o 11:17

No ja się mogę pouczyć tego transsience tylko potrzebuje więcej wskazówek o co właściwie chodzi?
Bo mam wrażenie że wiem o czym mówisz, że doświadczyłam czegoś o czym piszesz, ale jednocześnie robisz to w tak metaforyczny sposób że sama zaczęłam wątpić :D
Wiadomo że najlepsze pomysły i siła wychodzi prosto z naszego wnętrza i np. medytacja ułatwia zrozumienie tego.
Kiedyś dostałąm jasną informacje ,,przy otwartym umyśle, działaj pod wpływem natchnienia, a będą to najpiękniejsze rzeczy jakie w życiu zrobisz" -Krócej można to sformułować ,,carpe diem" chociaż to powiedzenie nie ma sensu gdy głowa pełna jest niezgodnych z prawda przeświadczeń i chaotycznych, krzywdzących nas myśli.

Czekam na więcej informacji ,czy się dobrze zrozumieliśmy ;)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Prometeusz » 21 lutego 2018, o 03:06

Witaj Louii :)

Świetne spostrzeżenia. Dobre pytanie. :ok Dziękuję Ci za zainteresowanie. :kwiatek Możesz się poszczycić tym, że staniesz się pionierką tego systemu. :D Spodobało mi się to, że dbasz o to by rozjaśnić temat, który chcesz zrozumieć. Mam wrażenie, że przyciągnąłem odpowiednią osobę. :)

Wydaje mi się, że uchwyciłem Twoją myśl - łapiesz założenia ogólne, ale by się uczyć chcesz więcej szczegółów, jaśniejszego postawienia sprawy, ubrania tego w konkretne działania i ich konsekwencje. Masz świadomość czynników, rzeczy których może zabraknąć jeśli chcemy coś dobrze zrozumieć i by mogły one stać się naszą własną, osobistą wiedzą, z której możemy dowolnie skorzystać.

Tutaj właśnie trafiasz w punkt przy odpowiedzi na pytanie 'dlaczego?'. Stawiasz jednak też pytanie 'Co?', a odpowiedzią będą kolejne treści Transciense, który teraz jest na etapie projektu, nie dysponuje produktem (i szczerze mówiąc aby on powstał i był zadowalający sam muszę się jeszcze podszkolić i rozwinąć, od choćby w temacie przekazywania wiedzy).

Osoby takie jak Twoja zadając takie odpowiednie pytania i dając odpowiednie sugestie stają się niejako współtwórcami. Dlatego w tym miejscu cennym będzie jeśli również zabawisz się w takiego projektanta i przedstawisz np. czego byś oczekiwała po systemie, który poprawiał by jakość Twojego doświadczenia i pozwalał lepiej sobie radzić ze światem. Może już masz taki? Jest coś co Ci pomaga? Nie ma złych odpowiedzi i spokojnie możesz odwołać się do tego co masz.

Uczynienie z kogoś takiego projektanta wchodzi w jedno z założeń. Bo nie ważne co ja sam był napisał i ile "kropek" bym nie wyprodukował, to każdy z osobna sam musi je połączyć. Zależy mi na przekazaniu narzędzi, aby możliwym było w pewnym sensie samemu udzielić sobie odpowiedzi na każdą materialno-egzystencjalną (pragmatyczno-duchową) kwestię, która przed nim się pojawi. Z drugiej strony nie każdy będzie chciał z tego skorzystać. Ludzie odgrywają w swoim życiu pewien zakodowany na którymś etapie rozwoju scenariusz, powielają taki emocjonalny model. Można powiedzieć śpią na jawie. Mogą mieć przez oczami odpowiednią wiedzę, ale jej nie zobaczą, jest tak jak sama to opisałaś "głowa pełna jest niezgodnych z prawdą przeświadczeń i chaotycznych, krzywdzących nas myśli".

Często jest tak, że ta potrzebna wiedza nie trafia do osoby, która tego potrzebuje (lub ona jest zamknięta z jakiś powodów na nią), ale raczej do osób, które sobie radzą, ale dzięki tej wiedzy radzą sobie jeszcze lepiej lub znajdują namacalne potwierdzenie dla swoich sposobów działania i myślenia. Chciałbym jednak zaprojektować tą teorię tak, aby można ją było zacząć stosować z najniższego poziomu, efektywnie wdrażając ją w czyn - tak jak ma to miejsce przy omawianej wyżej metodzie "total immersion" pływania kraulem.

Jeśli pytasz co to jest Transcience. To mogę Ci powiedzieć, że wszyscy korzystamy z jakiś strategii, nasza wiedza-percepcja-nawyki-postawa-działania tworzą pewien system, zespół naczyń połączonych, którym my w większości nie kierujemy (mimo, że się tak nam wydaje), a który determinuje właściwie wszystko, wpływa na to co przeżywamy i jak. Nie znaczy to jednak, że nie mamy na to wpływu. Mamy - tylko potrzebny jest odpowiedni klucz. Brzmi to prosto, ale nie będę ukrywał, gdzie w Transerfingu jest to napisane w zawoalowany sposób, że wymaga to pewnej dozy praktyki, z niej wynika zrozumienie. Odniosłem wraże, że masz doświadczenia z medytacją i dobrze się w niej orientujesz. Być może zdajesz sobie sprawę, że dla osoby, która nigdy nie medytowała oraz nie spotkała się w ogóle z koncepcją pracy nad umysłem, będzie ciężko pojąć o co chodzi w temacie. Na etapie w którym się znajduje nie raz wystarczy jej przekazać, że jest to ćwiczenie, które może podnieść jej sprawność i lepiej radzić sobie w ogólnym rozrachunku z samym sobą i otoczeniem. Dopiero, gdy wejdzie głębiej w temat i praktykę do zda sobie sprawę z pewnych spraw, które wypowiedziane wprost nie oddałyby istoty rzeczy, że to nie ćwiczenie, a styl życia, że to nie afirmacje tylko klarowność umysłu, dobra intuicja i wrażliwość itd.

Pomóc Ci może omówienie pokrótce podstaw na jakich chcę oprzeć Transience. Inspiruję się Transerfingiem i choć będę wskazywał podobne zjawiska i prawidłowości, to zmieni się siłą rzeczy trochę opis. Będę wychodził z trochę innych założeń. Tutaj wchodzi trochę etymologia nazwy, no nic, napiszę o tym trochę choć miej na uwadze, że to nie będzie pełny opis. Założenie jest takie, że otacza nas nauka i z niej korzystamy (nie wiedząc o tym), kolejnym założeniem jest "trans" co odnosi się do zawężonej, skoncentrowanej uwagi, przebywania "w tunelu rzeczywistości" i o wiele więcej, ale nie będę teraz tego rozwijał. Czyli mamy naukę, która pozwala nam sterować uwagą tak aby wywoływać zmiany w naszym tunelu rzeczywistości, co wiąże się z różnymi zaletami. Jednak jest jeszcze jedno założenie. Wydaje mi się, że nawet nie trzeba wierzyć w to, że jest prawdziwe, można po prostu uznać, że z tego modelu wynika wiele pozytywnych rzeczy, które sprawiają, że jesteśmy, bardziej skuteczni, bardziej sprawni. Nie jest to naukowe, ale ja akurat w to wierzę.

Tym trzecim założeniem jest synchroniczność. Która jest właśnie tą taką niewidzialną siłą - choć słowo "siła" nie oddaje jej charakteru. Sam uważam, że synchroniczność dotyczy wszystkiego co się dzieje, choć niekoniecznie trzeba myśleć jako o przyczynie wszystkiego. Np. można zsynchronizować z chorobą. Ale to nie oznacza od razu, że każda choroba jest wynikiem naszej podświadomości. To by było bardzo egocentryczne podejście. Wszystko się ze sobą synchronizuje, tak jakby jesteśmy jednością ze światem, nie tą subiektywną (poczucie jedności), ale tą totalną jednością, choć przez rozum ludzki niepojętą. Tak w Transcience będzie dużo nondualizmu. ;) W jaki sposób dowiedzieliśmy/dowiadujemy się o synchroniczności - najbardziej wyrazistym przykładem są koincydencje. Lecz synchroniczność często jest mylona z cudami i różnymi paranormalnymi rzeczami. Wynika to z połączenia synchroniczności, która jest dla mnie jak kolejne prawo fizyki z wyobraźnią człowieka, który nie potrafi sobie wytłumaczyć zjawisk, które mają na niego mocny poznawczo-emocjonalny wpływ. Kładłbym też nacisk by umieć rozróżniać co jest synchronicznością, a co zwykłymi błędami umysłu w ocenie rzeczywistości. A że rozróżnienie tego jest dość trudne, to wystarczy nie nadawać tym rzeczom zbyt dużej ważności. Po prostu pozwolić im działać.

Mógłbym wymieniać różne filozofie, teorie na których się będę opierał. Tutaj na forum będę chciał je przybliżać w świetle Transcience. Zrozumienie mechanizmów, które są w nich przedstawione odbije się na systemie o którym wspomniałem wyżej wspomagając nas. Bo ta cała wiedza nie jest moja, jest ona pracą wielu ludzi i społeczeństw. Dużo bardziej wybitnych i ambitnych niż ja. Ja tylko staram się wybrać z bardzo szerokiego spektrum to co najlepsze. Zbudować z tego pojazd możliwy do praktycznego użycia. Do tej pory zastanawiałem się nad sensem tworzenia czegoś takiego, czemu nie zostawić tego co już zostało przedstawione. Po co dokładać tekstów i literatury, skoro będą to jedynie powtórzenia. Znalazłem kilka powodów, wewnętrznych i zewnętrznych. Jednak głównie chodzi o to, że skoro sprawia mi to frajdę i mogę tym pomóc kilku osobom. To czemu nie? Świat i ludzie sobie poradzą be ze mnie, ale miło być pożyteczną jego częścią i stworzyć coś integrującego ludzi. I wolę stworzyć własną wersję, która będzie uwzględniać moje wartości uczciwości i rzetelności niż kupować czyjeś bajki produkowane na taśmie fabrycznej przez "profesjonalistów" w celach wyłącznie zarobkowych.

Myślę, że aby Transcience potrafiło rozłożyć skrzydła to napiszę książkę. Będzie ona sprzedawana za darmo lub możliwością zapłacenia dowolnej kwoty (a zysk będzie wykorzystany w jakimś dobrym celu). Nie będzie trzeba być piratem i ściągać nielegalnie wybrakowane tomy Transerfingu, czy innych dzieł z chomika.

Co do rozpoczęcia nauki i praktyki - to podejdź do tego tak, że już to zrobiłaś, po prostu o tym nie wiedziałaś. Medytacja jest świetną podstawą. "carpe diem" może być cudowną postawą, jeśli tego nie nadużywamy, choć ja lubię też "amor fati" ;) :czytaj Efekt praktyki Transcience nie jest nagłym wielkim "boom", za którym idzie "wow", jest to efekt kumulatywny, a być może i z czasem przemienia się w "efekt motyla". Wprowadzając drobne usprawnienia do pojmowania i percepcji. Wykonując proste, ale odpowiednie działania, w ostateczności możemy odmienić wiele. Właśnie jak o tym mówi Tim Ferris, często dużo ważniejsze jest co robisz niż jak to robisz. Trzeba w psychice stworzyć i umocnić odpowiednie połączenia nerwowe, to wymaga czasu. Mówię o całości... bo poruszać będę zagadnienia takie jak empatia, uczenie się, właśnie korzystanie z synchroniczności i w takich specyficznych rejonach zmiany i poprawę będzie można dostrzec dużo szybciej, niemal natychmiastowo, gdy będziemy wdrażać zasady.

Daj znać jak odbierasz moją odpowiedź, możesz ją odzwierciedlić własnymi słowami. Będzie to dla mnie dobra informacja zwrotna.

Jeszcze raz dzięki za zainteresowanie. :kwiatek

Louii
Posty: 25
Rejestracja: 18 lutego 2018, o 18:08
Reputacja: 1
Płeć: K
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Louii » 21 lutego 2018, o 18:33

Twoja odpowiedź nieco mnie już rozjaśniła :) A więc chcesz stworzyć coś w formie nowej ,,nauki" ,,teorii" jak zwał tak zwał, w każdym raziem coś co pomoże otworzyć ludziom oczy? Śmiesznie się składa, bo ja dziś z rana założyłam bloga żeby móc w nim spisywać moje przemyślenia i wiedzę, jaką zdobyłam na drodze własnego rozwoju duchowego. Na razie nie ma tam nawet 1% tego co chciałam zapisać, ale wiadomo że do tego potrzeba czasu i energii ;) hmm no nie mów tak że pionierka i że mam się czym szczycić, bo dopiero co oczyszczałam moje Ego ze zbędnego narcyzmu w trakcie medytacji :D A tu przychodzi taki Prometeusz i znowu podjudza ego hehe :D (żarcik oczywiście).

W pewnym stanie świadomości przychodzi coś takiego co można nazwać mentalnym wszechbogactwem, wówczas wszystkie nasze pragnienia które idą prosto z serca (np. twoje by ktoś sie w końcu twoim tematem zainteresował ;)) stają się rzeczywiste, i świat zrobi wszystko by do tego doszło. No ale to dopiero na pewnym poziomie ;)

A więc chesz sprawić tą nową nauką, by przebudzenie duchowe dotknęło więcej osób, by więcej osób zrozumiało lepiej swoją Wyższą Jaźń? :) Myślę że tak jak mówisz, to może być trudne bo niektórzy są kompletnie zablokowani, łatwiej im się żyje w nieświadomości, według ściśle określonego scenariusza, nie rozumiejąc swoich uczuć, nie panując nad myślami... nie panując nad życiem. Kiedyś też znalazłam taki piękny cytat, że z życiem jest jak z motylem. Gdy próbujesz go schwytać to ci ucieknie, ale usiądź na chwile w spokoju to usiądzie ci na ramieniu. :)

Myślę że początek dla każdego powinien opierać się na zrozumieniu mechanizmu własnego umysłu. Ludzie powinni zrozumieć na jakiej zasadzie tworzą się myśli, na jakiej emocje... i w końcu powinni zrozumieć że emocje nie są spowodowane osobami trzecimi czy jakimiś sytuacjami, tylko one pochodzą od nich i de facto to ,,ich wybór" (nieświadomy) że popadają w gniew czy smutek. Z drugiej strony wiem że nawet wytłumaczenie czegoś takiego typowemu ,,Kowalskiemu" może być trudne, w końcu nikt nie lubi przyznawać się do błędu. A skoro całe życie żyją w przekonaniu że ,,wkurzyłem się bo zupa była za słona" albo ,,jestem nieszczęśliwy bo Halina mnie nie szanuje" no to potem ciężko sie wyzbyć tego przekonania. Z drugiej strony nie jest to niemożliwe, bo ja też musiałam przejść przez to by zrozumieć lepiej siebie :) No wiec da się, tylko myśle że 95% społeczeństwa tego nie będzie chciało zrozumieć, 4% zrozumie ale po chwili zapomni, a 1% coś z tym zrobi. Dlatego mam nadzieje że nie nastawiasz się że twoje działania spowodują nagłe masowe przebudzenie. Myślę jednak że nawet jeśli mielibyśmy zainspirować do pozytywnych zmian tylko jedną osobę, to jest to tego warte :ok

Więc jeśli chcesz tworzyć coś takiego to warto zacząć od początku ,czyli od problemów naszego umysłu. Kwestia tego jak tworzymy własny światopogląd (często oparty na kłamstwach lub kompletnie nieistotnych wartościach), też może być ciekawy. Z drugiej strony zastanawia mnie, jak dużo osób jest w stanie to zrozumieć?

Po takiej podstawie myślę że fajnie byłoby krok po kroku pokazywać ,,duchowy świat". Dobrze byłoby przedstawić metody zrozumienia własnego istnienia, dotarcia do źródła. Myślę że ważnym tematem mogłaby być medytacja, która z czasem nauczałaby ,,świadomego stanu umysłu" 24h/ dobę. Kwestia snów i OOBE które także mogą być wartościowe w rozwoju duchowym. Dalej nauka ,,Carpe Diem" - ale tak żeby nie rzucić wszystkiego w cholere i zostać astronautą, tylko po prostu nauczyć ,,korzystać z okazji" i wyłapywać tych okazji (np. tak jak ja wyłapałam twój temat z morza innych tematów i jakimś cudem uznałam że to coś dla mnie ;)). Dalej kwestia zrozumienia ,,amor fati"--> które myślę że przyjdzie razem z głębszym zrozumieniem własnej osoby i życia :) W medytacji nie tylko życie świadome, ale też wizualizacje, ciekawa też jest autohipnoza, choć myśle że warto zaznaczyć że najlepszym sposobem na szczęśliwe życie jest bycie świadomym tu i teraz :)

Tak mam myślę spore doświadczenie w medytacji, kiedyś bardzo długo i systematyczznie medytowałam przez co przeżyłam ,,przebudzenie" na własnej skórze. Był to na prawdę wspaniały czas, ale ja chyba popadłam w lenistwo i iluzje tego że to będzie trwać wiecznie bez względu na moje starania. Więc przestałam medytować, nagle zmniejszyła się więc ilość świadomych snów i świadomości za dnia... i tak o to przeżyłam jakieś 2,5 roku w braku świadomości, a więc przez 2,5 roku jeździłam na rollercoasterze który czasem dawał mi radość, czasem smutek, a innym razem gniew. Wiadomo jak jest, gdy śpimy za dnia. No i teraz od jakiegoś czasu ,,wracam do żywych" bo nie mam zamiaru dłużej cierpieć ;) Ostatnio jak medytowałam i trochu narzekałam na to że nie mam z kim porozmawiać o duchowości, dostałam podpowiedź by wpisać w google ,,forum rozwój duchowy" i tak trafiłam na tą strone ;)
No tak, są na tym świecie pewne rzeczy których ,,nie da się opisać słowami" bo po prostu ludzkie słowa są zbyt ubogie w znaczenia by to opisać ;) W takich chwilach gdy napotykam na taką bariere komunikacyjną, żałuje że nie istnieje telepatia, bo chciałabym nieraz nieświadomym ludziom przekazać ,,co tracą" bo oni moich opisów nie rozumieją. Szkoda że to tak nie działa :(

synchronizacja czyli połączenie ze wszystkim. No rozumiem co masz na myśli. Do takiej synchronizacji dochodzi gdy dużo medytujemy i chcemy zgłębiać własną naturę i naturę świata. Z drugiej strony z rozmów z innymi osobami wynika że często ludzie nie doceniają medytacji na przykład. Traktują ją jak po prostu sposób na stres. Wiadomo że to super, że ona relaksuje, ale z drugiej strony uważam że medytacja to ,,potężna broń" (jeśli można nazwać bronią coś co daje tyle miłości :P) której wiele osób nie umie wykorzystać. Bo oni chcą się tylko relaksować, nie chcą iść dalej. Oczywiście jest to każdej osoby wybór, ja nie jestem od tego by decydować za kogoś, no tylko mówię że nie każdy docenia medytacje i nie widzi jej w pełnym świetle ;)

Dualizm to rzadkie zjawisko we wszechświecie, ze znanych mi przykładów to tylko ,,nasz świat" został nim objęty, więc założenie nondualizmu jest istotne jeśli chcemy odkryć inne światy i wrócić do źródła :) No tak, synchronicznością więc można nazwać jeśli ktoś ,,widzi duchy" lub inne energie, a więc synchronizuje się z innymi energiami/światami?

,,Dużo bardziej wybitnych i ambitnych niż ja. "- Na jakiej zasadzie uważasz że ktoś jest od Ciebie lepszy? :D Może to tylko taka twoja perspektywa, bo w końcu jeśli wszyscy jesteśmy jednością i stworzyliśmy się z jednego ,,bytu" to w sumie każdy może być ,,najlepsiejszy" :D

No w dzisiejszych czasach dużo jest kłamstw, i jakiś teorii które bardziej niż pomóc ludziom im szkodzą. Dlatego dobrze że są ludzie tacy jak Ty, myśle że jeśli podejdzieszz do tego tematu z miłością, harmonią, i spokojem, a także dobrym połączeniem ,,z górą" to to będzie świetny projekt :przytul

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Prometeusz » 22 lutego 2018, o 14:38

Jak to napisać... okoliczności które przedstawiłaś, według mnie nie są przypadkowe, jednak to się nie nudzi. Każda taka sytuacja rodzi uśmiech na mojej twarz. :-) Widzisz nie mam jeszcze konkretnego materiału, layout też wymaga dopracowania (z czasem pogadam z Siddem i założę reprezentatywną stronę na jakimś serwerze, czy fb) i wiedziałem, że tłumy się nie zlecą od razu. Miałem trochę chętnych do przyjścia na forum, ale przegapiłem moment. Jednak sobie tak pomyślałem, nie potrzebuję tłumu statystów, niech na początek przyjdzie jedna konkretna osoba. I proszę. :D Chętnie zapoznam się z Twoim blogiem jeśli podasz adres. Nie widzę przeszkód, byś na forum miała swój temat i robiła aktualizację o nowych postach, jeśli będziesz miała taką ochotę. Wystarczy chwilę poczytać pewną osobę i czuje się nieokreśloną energię, po której mogę stwierdzić, że się o Twoje ego nie martwię. :)

Otwierać ludziom oczy? Wyrażę się słowami De Mello, "ja tańczę swój taniec, jak ktoś skorzysta to dobrze, jak nie to szkoda". Tak jak z żartem ile psychologów trzeba do wkręcenia żarówki, jeden, ale żarówka musi chcieć się wkręcić. :-P Nie bardzo przyrównał bym to do misji ratowania owieczek. Altruizm to też egoizm. Wystarczy mi, że stworzę przyjazne i twórcze miejsce, a teoria jest po prostu punktem zaczepienia, która może wnieść coś konstruktywnego w życie osób, które po nią sięgną. Teoria to nie tylko teoria, ale też narzędzie pracy. Tutaj skorzystają osoby na niższym poziomie, bo trzeba wyłożyć podstawy, bo te są najważniejsze. Jak się je opanuję to wtedy już człowiek zaczyna się uczyć na bieżąco z doświadczenia czasem tylko dodając jakieś komponenty teoretyczne. To jak z nauką języka, potrzebne z początku coś prostego, podstawowego, co będzie sprawdzać się w różnych sytuacjach, reszta pochodzi już z konwersacji, które pi przez drzwi jesteśmy w stanie zrozumieć. Trzeba sobie z początku stworzyć silny rdzeń. W zasadzie to planuję zrobić tak jak proponujesz. Nauka o umyśle. Choć to jest tak rozległy temat, że raczej to będą poszczególne jego mechanizmy, których opanowanie wniesie najwięcej i razem to się złączy w sensowną całość. Dla przykładu. Metafora o małpim umyśle i zalecenie medytuj, aż oswoisz małpę... to takie samo nauczanie jak wskocz do wody i próbuj płynąć. Ja wolę nauczyć osobę koherencji i aktywnych technik wyobraźni, a pod to podłożyć zrozumienie mechanizmów. Wtedy praktyka to będzie pikuś (choć dalej potrzebny).

Stany mentalne o których piszesz są mi znajome. :D Nie uprawiam formalnej medytacji (choć może to zmienię?), lecz elementy mindfulness są u mnie wprowadzone na stałe, nie było to trudne, bo mój charakter jest taki, że jestem trochę powolny, ale przez to bardziej świadomy i uważny. Czasem słuchanie lub uprawianie muzyki wprowadza mnie odmienny stan świadomości. Nie wiele mi trzeba. A jak na przykład mam zajęcie przy którym się mocniej skupiam, to potem pojawiają mi się świadome sny. Cieszę się drobnymi dawkami przebudzenia. Fajnie by było w końcowym efekcie pozostać na tym lżejszym poziomie, mieć taką energię jak Lisa Cairns lub Bentinho Massaro. :aniol Myślę, że już jestem na tej drodze, kwestia czasu. Nie muszę tego wymuszać, pozwalam sobie czasem błądzić. ;-)

Kwestia otwierania kogoś na świat duchowy... Jest taka potrzeba? :) Myślę, że kiedy ktoś się rozwija to sam zaczyna pojmować, że to wszystko już jest światem duchowym. Ken Wilber mówi o dwóch aspektach duchowości. Jeden aspekt duchowości to ta drabina, że na początku jest samo przetrwanie organizmu, potem są mitologie i zabobony, potem jakieś intelektualne formy i to idzie w górę przybierając coraz bardziej subtelny i otwarty charakter, celem dla człowieka jest integracja tych poziomów. Drugi aspekt duchowości to bezpośrednie doświadczenie, czyli te nonduality i tutaj nie ma żadnych poziomów, odbiera się świat takim jaki on jest i to jest ta pełnia, dostępne to jest dla każdego na jakim poziomie by nie był - tylko zapewne jest to trochę inaczej interpretowane przez intelekt. Mnie właśnie najbardziej kręci ten drugi bezwarunkowy aspekt.

Dzięki za odpowiedź i cenne uwagi. Dałaś mi dużo do myślenia. Myślę, że krok po kroku przejdziemy całą tą podróż, która będzie fajną przygodą i nauką ;-)

:kwiatek :przytul

Louii
Posty: 25
Rejestracja: 18 lutego 2018, o 18:08
Reputacja: 1
Płeć: K
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Louii » 22 lutego 2018, o 15:52

Rozumiem, a wiec wszystko jest jeszcze w fazie planowania. No ale wszystko brzmi dobrze :) Jeśli powstanie z tego z czasem książka to myślę, że będzie fajnie, chociaż osobna strona internetowa też brzmi bardzo dobrze :) Zawsze możesz to wypuścić na różne ,,kanały komunikacji" tak żeby przekaz był bardziej dostępny. Kto chce ten skorzysta, a kto nie ten nie skorzysta. :)

Może nigdy nie byłam osobą narcystyczną i raczej unikałam konfliktów o głupoty, ale uwierz mi swego czasu moje Ego potrafiło popalić :stuk
Po dziś dzień pamiętam jak łączyłam moją zdolność do rozumienia innych ludzi (empatie) z dobrym aktorstwem, tak żeby nimi manipulować.
Chociaż na szczęście od tego czasu dużo się zmieniło. Człowiek dorasta i takie tam :P Medytacja dużo mi pomogła. Z drugiej strony ponieważ zawsze byłam z emocjami za pan brat, i od początku lubiłam je kontrolować (no w końcu manipulacja) to przynajmniej nigdy nie miałam problemu by łagodzić swój gniew. Tzn mam ku temu swoje sposoby, ale ogólnie co ciekawe ja zawsze mogę wyczuć pewne mocne emocje w brzuchu, i to pozwala mi na odgonienie ich z mojego organizmu trochę jakby na zasadzie wizualizacji. Z resztą świadomość w życiu pomaga z emocjami, bo wtedy możemy je szybko wychwycić i np. uciąć gniew od korzeni, nie czekać aż się rozwinie . Myślę wiec że kwestia radzenia sobie z emocjami tak by były harmonijne, mogłoby być także ciekawym tematem w twoim transsience :) no bo jakby nie patrzeć, emocje mogą nam burzyć świadome doznawanie bycia tu i teraz, zwłaszcza jeśli nie potrafimy sobie z nimi radzić.

Z drugiej strony słyszałam kiedyś że nieraz dogłębniejsze ,,przeżycie" danej emocji, może złagodzić wiele cierpień w ludziach. Z resztą na podobnej zasadzie działa leczenie traum w psychologii. Ponieważ np. smutek z jakiegoś powodu, gniew etc. Możemy oddalać od siebie, ale jakby nie pozbywać się go, tylko udawać że ,,nic sie nie dzieje" lub zastępować innymi emocjami np. poczuciem winy. Robi tak wiele osób, stąd może wynikać wiele problemów psychicznych. Jeżeli więc zamiast dać się temu porwać, postanowimy obserwować swoje emocje, to po jakimś czasie (mimo że mogą nam sie wydawać bardzo intensywne) powinny odejść. Bo ponoć emocje działają jak takie dzieci które chcą być w centrum uwagi, ale jeśli im to damy to pójdą zająć się czymś innym. :przytul Dlatego to może być korzystna terapia zwłaszcza w przypadku silnych emocji, związanych np. z traumatycznymi przejściami.

Kiedyś babka na psychologii opowiadała mi że miała takiego pacjenta, który przyszedł do niej 20 lat po tym jak jego żona zostawiła go dla jakiegoś Włocha, zabrała dzieciaki i uciekła do Włoch (przez co gość przez wiele lat nie widział się ze swymi dziećmi). Ponoć gościu wgl nie spodziewał się że zajdzie taka sytuacja, bo według jego rozumowania bardzo kochał swoją żonę. Ponoć gościu tak silnie to przeżywał że przez 20 lat ciężko mu było znaleźć nową partnerkę i wgl zacząć ,,nowe życie". Psycholożka więc była pewna że przyszedł do niej bo chciał porozmawiać o samym fakcie tej sytuacji jaka zaszła między nim a jego byłą żoną. Tymczasem facet dopowiedział ,że przez 20 lat nadal kochał swoją żone, ale tydzień temu pierwszy raz od 20 lat spotkał się z nią, i nagle coś sie w nim załamało. Bo się okazało że on kompletnie nie kocha tej kobiety, że jest okropna, i nie mógł sobie wybaczyć że zmarnował dla niej 20 lat życia.

W każdym razie to taka ciekawa historyjka z życia wzięta, na wypadek jakby ktoś jeszcze myślał że niekontrolowane emocje i jakieś stosy nieprzetrawiony uczuć są spoko i można z nimi żyć. :P Facet myślał że jedynym jego szczęściem jest jego żona, tymczasem jak ją spotkał nagle okazało się że jednak nie jest tym szczęściem. Ciekawe dlaczego, może dlatego że ludzie myślą że szczęście to coś co można zdobyć, a nie że szczęście się tworzy w sobie?

Dobrze że nie chcesz być wobec tego niczyim ,,guru" czy ,,nauczycielem" a bardziej inspiracją. Myślę że rozwój duchowy to taka dziedzina gdzie każdy ,,walczy" sam ze sobą, i każdy przeżywa to na swój sposób po swojemu (choć ogólne zasady są takie same) więc nie można komuś na siię mówić co ma robić, ale można komuś pokazać że to co robisz jest fajne i satysfakcjonujące. A kto z tego skorzysta ten skorzysta, jak sam napisałeś cytat o tym tańcu, to myślę że idealnie to w ten sposób opisałeś. Widzę że mamy bardzo podobne podejście jeśli chodzi o rozwój duchowy i jego popularyzowanie.
No altruizm w sumie nie istnieje bo nie da się robić czegoś wyłącznie dla innych ludzi. Zawsze musi być pewien element ,,własnej satysfakcji" nawet jeśli ,,robimy dobrze" ( :lol: ) , i nawet jeśli ta potrzeba robienia tego płynie prosto z naszego serca i zrodziła się w czystym umyśle, to zawszę robimy to także z potrzeby własnego serca a więc de facto również dla siebie. Altruizm to może być wtedy jak ktoś nie chce czegoś robić, ale robi to bo inni tego chcą. Ale z drugiej strony to od razu stawia altruizm w złym świetle, bo nie brzmi to wcale super :P Więc chyba altruizm taki połączony z ,,dobrym sercem" nie istnieje :P

,,Ja wolę nauczyć osobę koherencji i aktywnych technik wyobraźni, a pod to podłożyć zrozumienie mechanizmów. Wtedy praktyka to będzie pikuś" - no tak, przynajmniej wtedy mamy pewność że nikt kto ,,wskoczy" w ten rozwój duchowy się nim nie udławi hehe.

No moja medytacja jest o tyle pomocna że jest ,,chwilą tylko dla mnie" natomiast tak poza tym staram się przez resztę dnia praktykować mindfullness a więc w sumie, medytacje w ruchu :). No ja mam nieco trudniej bo jestem typem nieco bardziej ekstrawertycznym, i lubię często sobie pogadać/popisać plus mam mocną ekspresje, wiec gdzieś tam nie mam tych ,,naturalnych ułatwień" by być tu i teraz, wiem że im dłużej praktykuje się medytacje w ruchu tym bardziej człowiek się nieco wycisza, z drugiej strony nie uważam by mój charakter był przeciwskazaniem do medytacji 24h na dobę, i myślę że chce pokazać że da się być ekspresyjnym a zarazem świadomym :ok Chociaż na pewno poprzeczka zawieszona jest wówczas nieco ,,wyżej" ;) No ale nikt nie ma łatwo w tej praktyce, bo jakie życie jest to każdy wie.

Jaką muzykę tworzysz? :) Ze mnie akurat słaba artystka, tzn. jeśli chodzi o muzykę, ale lubię słuchać muzyki ;) Z resztą muzyka dobrze robi na emocje, bo umie dać dużo radości i uspokoić :)
No u mnie zauważyłam że im więcej świadomości za dnia, tym więcej świadomych snów :D
Myślę że najlepiej będzie gdy będziesz mieć taką energię, która jest zgodna z twoją naturą a nie jakaś tam Lisą czy innymi :aniol
Właśnie, Transsience powinno zawierać taką informacje, bo jest wiele stereotypów że rozwój duchowy musi prowadzić do swoistej ascezy. Tymczasem myślę że to wybór każdego z nas, można być rozwiniętym duchowo i grać w kapeli Metalowej, a niekoniecznie siedzieć w buddyjskim klasztorze czy na pustyni jak ten mędrzec :aniol
No wymuszanie to najgorsze co można dla siebie zrobić, kwestia znaleźć dobrą drogę i się dać ponieść, no i niczego nie oczekiwać (albo oczekiwać mniej niż ma byc nam dane ;)).

,,Kwestia otwierania kogoś na świat duchowy... Jest taka potrzeba? :) Myślę, że kiedy ktoś się rozwija to sam zaczyna pojmować, że to wszystko już jest światem duchowym. "- Myślę że nie da się nikogo otworzyć na siłę. Ale jeśli Transsience ma być czymś dla ,,początkujących" to myślę że może się wielu osobom przydać ;)

No do mnie też bardziej przemawia drugi aspekt duchowości o której piszesz. Aczkolwiek wydaje mi się że mimo że nondualizm jest otwarty dla wszystkich, to jednak nasz świat jest tak stworzony że wiele osób nawet nie chce go zobaczyć, i w tym problem. Więc to nie tylko kwestia intelektualnej interpretacji, tak mi sie wydaje. Chociaż zależy jak dokładnie ten temat odbierasz, bo może Cie źle rozumiem.

Blogiem z szerszą publicznością chce podzielić się za jakiś czas dopiero (może z 2 tygodnie?), ale dziękuje za taką możliwość ;)

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Prometeusz » 22 lutego 2018, o 19:08

To mówisz, że niezła z Ciebie aktorka, ok... Lubię kobiety z charakterkiem 8-) hehe ;-) Choć nie zawsze potrafię za nimi nadążyć. :lol: Bez emocji rzeczywiście się nie da. Jakże mógłbym pominąć ten temat? :idea: :) Historia mężczyzny bardzo sugestywna, dzięki, uwielbiam słuchać takich opowieści z morałem, mam takie zamiłowanie od dziecka. Będę mógł w razie czego skorzystać z niej w przyszłości? :?

Wolę określenie projekt niż plan. Bo już teraz to się realizuje, a tworzenie wielkiego planu, gdzie z góry już wszystko wiadomo i trzeba tylko odwalić robotę... powiem to tak, nie jest w duchu transnaukowym. ;-) Podchodzę do tego tak, że w przestrzeni wariantów już jest on zrealizowany. Mi tylko pozostaje odkryć jak to się stanie, a po drodze się tym nasycić. :->

Nie zależy mi na rozgłosie, nie mam parcia na szkło. Wolałbym nawet pozostać gdzieś z tyłu jak Vadim Zeland. :-P Jednak z drugiej strony nie robię tego by trafiało do szuflady, ludzie powinni mieć możliwość się z tym zapoznać, a po to są media. Mówi się też, że zbyt szybki wzrost nie jest dobry bo ciężko się do tego zaadaptować i znaleźć sensowny rytm. Na tą chwilę skupiam się, by przyciągać pojedyncze, ale sensowne osoby niż tłum gapiów.

Nie widzę przeszkód by łączyć Transcience z rozwojem duchowym, to są przenikające się rzeczy, chciałbym jednak uniknąć łatki/szufladki "ezoteryka" i chciałbym się oprzeć na rzeczach które wykazały swoją skuteczność (oprócz tematu synchroniczności, którą trzeba wziąć trochę na wiarę, lub przyjąć jak filozofię). Chodzi o to by target, czyli to do kogo ma trafić przekaz był trochę szerszy niż w wypadku Transerfingu, nie widzę problemu by używać jak to nazwała moja koleżanka słowa "lifehacki".

Jeśli chodzi o muzykę to nie tworzę utworów i nie komponuje. Pisałem o tworzeniu w sensie samego grania, wydobywania jej z pod palców. Chciałbym też nauczyć się śpiewać, ale to by było za dużo postanowień na raz w tym momencie dla mnie. I tak mam wiele rzeczy które mnie fascynują, a nie jestem zbyt dobrze zorganizowany. :-/

Ja rozumiem przebudzenie tak jak w tej buddyjskiej przypowieści "Przedtem chodziłem po wodę do studni i rąbałem drewno, potem chodziłem po wodę do studni i rąbałem drewno. Czynności są te same, ale ja już nie jestem taki sam. Zmieniłem się w środku, a świat się zmienił wraz ze mną." Nie wynika ono z intelektualnej interpretacji, bo intelekt nie ma z tym związku. Chodziło mi o to, że ludzie sobie różnie to tłumaczą/nazywają. Dla chrześcijanina będzie to wypędzenie szatana i bliskość boga, dla buddysty rozpoznanie iluzji, dla nondualisty będzie to dużo śmiechu. :-D

Nie widzę możliwości, żeby mapy rzeczywistości się u każdego pokrywały. Więc oboje mamy dużo do odkrycia i nauczenia się od siebie nawzajem. Cieszę się, że jesteś. :kwiatek :przytul

Louii
Posty: 25
Rejestracja: 18 lutego 2018, o 18:08
Reputacja: 1
Płeć: K
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Louii » 22 lutego 2018, o 19:45

Ze spokojem :D Od jakiegoś czasu jestem znacznie bardziej opanowana, a aktorstwo użytkuje tylko dla dobrego humoru wśród znajomych :ok
Z resztą każdy kiedyś musi odsapnąć, nawet jeśli jest ekstrawertykiem. No emocje to w końcu ważna część naszego istnienia :)
Tak wgl. się zastanawiam, czy próbowałeś kiedykolwiek poznawać swoje poprzednie wcielenia (jeśli oczywiście wierzysz w taką teorie) np. w snach czy w trakcie jakiś głębszych transów ? Bo ogólnie swego czasu ten temat też mnie zaciekawił i mam w tym pewne doświadczenie, aczkolwiek no teraz mocno się na tym nie skupiam, bo wolę rozwijać to co jest tu i teraz :D Z drugiej strony, to może być taka ciekawostka, a jeśli założymy że pewne rzeczy mogą być przenoszone w podświadomości z wcielenia na wcielenia to może to być nawet ciekawszy i głębszy temat.

Oczywiście możesz w razie co skorzystać z tej historii :P Została mi opowiedziana na lekcji psychologii na pierwszym roku, była skierowana do szerszej publiczności niż tylko ja, więc myślę że autorka opowieści nie miala by nic przeciwko tym bardziej że nie ujawniamy danych osobowych.
No dobrze, a więc mówimy o projekcie. Rozumiem o co ci chodzi. :)

Jeżeli coś tworzysz, to raczej że nie tylko dla siebie bo to nie miało by większego sensu raczej. I tak w sumie trudno Ci będzie myśle zrobić szybkie ,,bum!" na ten temat, i rozgłos może trwać miesiącami jak nie latami. Natomiast no mimo wszystko myślę, że jest to tego warte.

Ezoteryka to jedno, ale jak powiedzą że jesteś z ruchu New Age to już wgl. pozamiatane haha :D Lifehacki moim zdaniem brzmią trochę dziwnie, w sensie żebyś nie popadł w przesadę i nie wyszło to coś w stylu ,,10 porad jak być szczęśliwym w życiu" bo osobiście jak widzę takie teksty to mnie mdli na sam widok :lol:

No rozumiem, ale mimo wszystko doceniam to ze umiesz grać, bo ja za młodu chciałam się nauczyć ale mi coś nie wyszło :lol:
No dobrze to już wiem o co ci chodziło :P A ty do której grupy się zaliczasz, nondualistów którzy traktują to jak zabawę? :D

Awatar użytkownika
Prometeusz
Posty: 1615
Rejestracja: 21 marca 2008, o 15:56
Reputacja: 0
Płeć: M
Kontaktowanie:

Dlaczego Transcience?

Postautor: Prometeusz » 24 lutego 2018, o 14:30

Nie zgłębiałem swoich wcieleń bo nie bardzo wiem jak to zrobić, metod regresji nie uznaję bo można nabawic się przykrości poprzez stosowanie hiperwentylacji, a po za tym wygląda mi to jak coś powiedzmy w stylu hipnozy, można sobie zasugerować wszystko. Do tego mam taką postawę, że nie wierzę w nic, rozważam jedynie możliwości. Kolejną sprawą jest przebudzenie i iluzoryczność ja... Ta wiedza i doświadczenie trochę nie są kompatybilne z metafizycznym trwałym ja.

Nie wiem czy się gdzieś zaliczam, ale takie podejscie nondualne daje fun i luz wywołany brakiem przywiązań. :) :kwiatek


Wróć do „Podstawy Transferingu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość